|
ISDN - utracona szansa ?
Andrzej J. Piotrowski
|
Czy standard ISDN przeżywa w Europie drugą młodość? Przyrosty sprzedaży urządzeń, przewyższające 50 proc. rocznie, zdają się świadczyć o boomie przypominającym telefonię GSM.
Na stronach WWW Deutsche Telekom trudno już doszukać się cennika opłat za inne usługi telefoniczne niż ISDN. Mimo wszystko ISDN to ok. 9 proc. linii abonenckich w Niemczech, kraju o najwyższym tempie rozwoju tego standardu. ISDN pozostaje więc daleko w tyle za telefonią komórkową.
Standard ISDN kształtował się w połowie lat 80. Wówczas, warto przypomnieć, królowały 8-bitowe komputery, takie jak Commodore 64, ZX81 i ZX Spectrum, w których rolę pamięci masowej spełniały magnetofony kasetowe. Komputer wyposażony w stację dyskietek (wówczas jeszcze 8 calowe) należał do klasy sprzętu profesjonalnego, a w klasie super luks oferowano pierwsze mieszczące się na biurku komputery UNIX-owe z twardym dyskiem o pojemności 2 razy 20 MB. Modemy osiągały szybkości liczone co najwyżej w setkach bitów na sekundę i traktowano je jako sprzęt bardzo specjalistyczny. Dla amatorów (i to o zasobnej kiesie) pozostawały tzw. modemy akustyczne, nakładane na mikrotelefon, zwany do dziś potocznie słuchawką. Tutaj kresem możliwości była transmisja 300 bitów na sekundę.
W takim otoczeniu "technicznym" specyfikacja ISDN-u i doprowadzenie traktu cyfrowego do abonenta przypominały bardziej przesłanie powieści z gatunku science fiction niż standard dla masowych zastosowań. Integracja telefonii i transmisji danych, gdy w sieci telefonicznej prym wiodły centrale elektromechaniczne?
Dziś można już chyba stwierdzić, że najpoważniejszą wadą standardu ISDN było to, że pojawił się o kilka lat za wcześnie. Wówczas przeciętny czas użytkowania zainstalowanej centrali telefonicznej szacowało się jeszcze ciągle na kilkadziesiąt lat. Tymczasem wprowadzenie nowego standardu oznaczałoby konieczność znaczącej i kosztownej przebudowy sieci. Działającym w warunkach monopolu operatorom narodowym niespecjalnie się więc spieszyło. Z wyraźnym ociąganiem badali zainteresowanie rynku i to dosyć szczególnymi metodami. W Niemczech na przykład pytano w sondażach o wybór między Primary Rate i Basic Rate - nie wyjaśniając nawet, jakie zastosowania może mieć ISDN. Nic dziwnego, że oddźwięk zdezorientowanych klientów był mizerny. Nieco później przypuszczono szturm na użytkowników biurowych, proponując im faksy ISDN. Istotnie, mimo wysokiej ceny urządzeń, ich cechy funkcjonalne, w szczególności szybkość przesyłania dokumentów, przedstawiały się bardzo obiecująco. A jednak i tym razem wielu klientów poczuło się nabitych w butelkę i prosiło o przywrócenie starszego rozwiązania. Okazało się bowiem, że drogi ISDN-owy faks w wersji standardowej mógł się komunikować jedynie z partnerami, którzy także przeszli na ISDN. Rozbudowa faksu o moduł analogowy oznaczała niemal podwojenie pierwotnej ceny i na dodatek oznaczała powrót do szybkości 9600, podczas gdy odstawiony do kąta staruszek analogowy grzmiał z szybkością 14400. Tyle że mało kto wiedział, jak staruszka do cyfrowej linii podłączyć.
ISDN zapewne zyskałby na przebojowości, gdyby podbił serca Amerykanów. Ale nie podbił. Dla dużych firm usługi ISDN nie wnoszą szczególnej wartości dodatkowej. Firmowe komputery są przyłączone do rozległych sieci transmisji danych, a PABX zapewnia wszystkie potrzebne funkcje dotyczące telefonii. Dla indywidualnych użytkowników lub małych firm ISDN również nie wydawał się szczególną atrakcją. Identyfikacja numeru dzwoniącego była już dawniej możliwa dzięki kodom przesyłanym między pierwszym a drugim sygnałem dzwonka. U operatora można też było zamówić przypisanie dwóch lub trzech numerów do tego samego łącza, co odzwierciedlane było w innym dźwięku dzwonka, zależnie od tego, pod jaki numer ktoś próbował się dodzwonić. A jeśli ktoś potrzebował w domu mieć np. dwie linie i inne aparaty, to i tu istniało szereg możliwości, włącznie z telefonami, do których przyłączano np. dwie linie wejściowe.
Amerykańskiej karierze ISDN-u przeszkodził również rozwój Internetu. ISDN mógł w perspektywie nałożyć na sieć telefoniczną możliwość wymiany plików danych. Przewidywano, że ci, którzy nie mają tak dużych potrzeb, by korzystać z pakietowych sieci transmisji danych, będą wymieniać pliki za pośrednictwem sieci telefonicznej. ISDN więc w swojej istocie odsłaniał przed użytkownikami pełną przepustowość traktu transmisyjnego (64 kb/s), który jest wykorzystywany w połączeniach między centralami do przeniesienia pojedynczej rozmowy telefonicznej. Wyeliminowanie potrzeby dwukrotnej konwersji cyfrowo analogowej pozwalało przypuszczać, że takie rozwiązanie będzie tańsze. ISDN, jako usługa świadczona przez operatorów telefonii, rozliczany jest jednak za czas, odległość i przekroczenie granicy. Internet rozwijał się w otoczeniu o innej mentalności i wykształcił inne, atrakcyjniejsze dla użytkowników metody rozliczeń.
W Europie popularność ISDN-u zdaje się jednak szybko wzrastać i to w znacznej mierze jako medium używane do połączeń z Internetem. Innym argumentem zwiększającym zainteresowanie ISDN-em jest dostęp do funkcji, które użytkownicy polubili, korzystając z telefonii GSM. Nie ma przeszkód technicznych, by klasyczny telefon nie dysponował pamięcią, w której obok numeru zapamiętane jest, do kogo ten numer należy. Jednak w tradycyjnych aparatach taka funkcja praktycznie nie jest oferowana. W aparatach ISDN takich możliwości pozbawione są jedynie najprostsze urządzenia. Wszystkie telefony ISDN wyświetlają numer dzwoniącego i prawie wszystkie potrafią go rozszyfrować, w oparciu o zapisy w wewnętrznej książce telefonicznej. Można sprawdzić listę z nieodebranymi połączeniami itd.
Rozwój ISDN-u w Europie cechuje jednak dosyć dziwna prawidłowość. Przodują w nim Niemcy, zarówno pod względem sprzedaży urządzeń (telefonów oraz adapterów do transmisji danych), jak i liczby abonentów ISDN, osiągają wskaźniki odpowiadające mniej więcej sumie pozostałych krajów Europy. Czyżby więc w przyszłość ISDN wierzyli głównie Niemcy?
Według badań rynku przeprowadzonych przez IDC, sprzedaż adapterów umożliwiających przesyłanie danych w sieciach ISDN wzrosła w 1999 roku o ok. 50 proc. Łącznie sprzedano w 1999 roku w Europie 4,84 mln (w 1998 - 3,21 mln) sztuk adapterów przeznaczonych do pracy z komputerami PC (z tego karty wewnętrzne stanowią 73 proc., urządzenia zewnętrzne przyłączane przez port szeregowy 21 proc. i moduły przeznaczone do notebooków ok. 6 proc.). Największym rynkiem adapterów ISDN są Niemcy, gdzie w roku ubiegłym sprzedano 2,98 mln tych urządzeń (przeszło 61 proc. sprzedaży w całej Europie), a w 1998 r. - 2,22 mln (69 proc.). Drugim co do wielkości rynkiem jest Holandia - 330 tys. sztuk (w 1998 roku - 174 tys.), a trzecim Wielka Brytania - 300 tys. sztuk (w 1998 roku - 162 tys. sztuk). Dalej są: Francja - 220 tys. (61 tys.), Szwajcaria - 188 tys. (64 tys.) i Norwegia - 187 tys. (61 tys.). W 1999 roku we Włoszech sprzedano 154 tys. sztuk adapterów (88 tys.), w Danii 109 tys. (52 tys.), a w Austrii 97 tys. (56 tys.).
Największym dostawcą adapterów też jest niemiecka firma: AVM (producent znany w Polsce m.in. z kart FRITZ!), który w 1999 r. opanował 49,7 proc. europejskiego rynku. Drugie miejsce ma także niemiecki Teles AG. Jednak jego udziały w rynku europejskim spadły o 4,8 proc. i w 1999 roku wyniosły tylko 10,6 proc. Natomiast firma Eicon zwiększyła udział w rynku europejskim z 8 do 10 proc.
W większości krajów UE 100 proc. abonentów telefonii stacjonarnej jest przyłączonych do central cyfrowych. Do nielicznych wyjątków należy Grecja (74 proc.) i Hiszpania (86 proc.). Można więc założyć, że przejście na ISDN będzie następować bardzo szybko. Jednak dane Eurostatu (Europejski Urząd Statystyczny) za 1998 rok pokazują, że przeciętny współczynnik linii abonenckich ISDN sporadycznie przekracza w Europie 4 proc. Eurostat nie podaje jeszcze danych za 1999 rok, które - nawet zakładając wzrost analogiczny do sprzedaży adapterów ISDN - nadal wypadną blado na tle np. popularności telefonii komórkowej. Zaskakuje też bardzo niewielki odsetek linii ISDN w Wielkiej Brytanii, kraju, który był Europejskim pionierem wprowadzania mechanizmów rynkowych w sektorze usług telekomunikacyjnych.
|
Kraj (1998 rok) |
l. przyłączy telefonicznych (w tys.) |
l. przyłączy ISDN (w tys.) |
% ISDN |
l. abonentów tel. komórkowej (w tys.) |
% abonentów komórkowych do stacjonarnych |
Austria |
3999,00 |
156,60 |
3,92% |
2030,00 |
50,76% |
Belgia |
5073,01 |
184,70 |
3,64% |
1756,29 |
34,62% |
Dania |
3495,86 |
117,00 |
3,35% |
1931,10 |
55,24% |
Finlandia |
2855,00 |
99,69 |
3,49% |
2946,95 |
103,22% |
Francja |
34 000,00 |
1540,01 |
4,53% |
11 210,10 |
32,97% |
Niemcy |
46 530,00 |
4066,90 |
8,74% |
13 925,00 |
29,93% |
Grecja |
5535,52 |
3,71 |
0,07% |
2057,00 |
37,16% |
Islandia |
178,43 |
7,72 |
4,33% |
91,47 |
51,26% |
Irlandia |
1600,00 |
9,77 |
0,61% |
946,00 |
59,13% |
Włochy |
25 986,12 |
516,34 |
1,99% |
20 489,00 |
78,85% |
Luksemburg |
293,08 |
18,38 |
6,27% |
130,50 |
44,53% |
Holandia |
9337,00 |
712,22 |
7,63% |
3351,00 |
35,89% |
Norwegia |
2935,00 |
b.d. |
|
2107,00 |
71,79% |
Portugalia |
4116,95 |
90,35 |
2,19% |
3075,63 |
74,71% |
Hiszpania |
16 228,61 |
182,24 |
1,12% |
7051,26 |
43,45% |
Szwecja |
5965,00 |
122,62 |
2,06% |
4108,00 |
68,87% |
Szwajcaria |
4803,00 |
334,00 |
6,95% |
1672,30 |
34,82% |
Wielka Brytania |
32 829,00 |
398,62 |
1,21% |
14 874,00 |
45,31% |
|
Stosunkowo powolna ekspansja ISDN-u wynika z wielu czynników. Wśród ważniejszych znajduje się zapewne determinacja operatora i jego umiejętności marketingowe. Czy jednak promowanie ISDN-u leży w interesie operatorów? Można sądzić, że wobec ekspansywności telefonii GSM i perspektyw związanych z UMTS telefonia stacjonarna będzie stopniowo przechodzić do lamusa. Wiadomości o rychłej śmierci rozwiązań stacjonarnych są jednak chyba mocno przesadzone. Telefonia ruchoma skazana jest na korzystanie z naturalnie ograniczonego dobra - pasm częstotliwości radiowej. Zawsze więc intensywność wykorzystania medium transmisyjnego będzie musiała być silnie powiązana z systemem opłat. W rozwiązaniach stacjonarnych postęp techniki sprawia, że wiązanie ilości przesyłanych danych z cennikiem ma coraz mniejszy sens. Większe znaczenie ma minimalna gwarantowana przepustowość oddawana do dyspozycji użytkownika. Pomijając więc sztucznie tworzone bariery i wyniki kampanii promocyjnych zniekształcających oceny użytkowników, rozwiązania stacjonarne nadal mają istotne zalety.
Kolejnym dylematem operatorów jest, czy warto inwestować w ISDN, gdy techniki xDSL oferują nieporównywalnie większe możliwości. Tu istotnie odpowiedź nie jest już taka prosta. Wprowadzenie rozwiązania ADSL na łączu abonenckim staje się już porównywalne cenowo do ISDN-u (koszt adapterów, modułów NT, wyposażenia central). Dostępne są już też rozwiązania umożliwiające nałożenie łączności telefonicznej na ASDL. Jednak ISDN jest lepiej zestandaryzowany i bliższy przyzwyczajeniom masowego odbiorcy. W zakresie usługi telefonicznej nie wymaga od abonentów zbyt wiele. Przy zastosowaniu rozszerzonego modułu NT1 abonent na początku może nawet pozostać przy swoim starym aparacie. Gdy zapragnie dodatkowych możliwości - podejmie decyzję.
W kraju takim jak Polska, gdzie niezaspokojony popyt na stacjonarne przyłącza abonenckie nadal liczony jest w milionach, operator powinien poważnie rozważyć, czy nie należy zaniechać instalowania klasycznych przyłączy na rzecz ISDN-u. Nie chodzi mi bynajmniej o zwiększenie wpływów przez podwojoną opłatę instalacyjną lub wyższy abonament. Te posunięcia akurat uważam za przejaw staroświeckiego myślenia o telefonii. Nie odzwierciedlają one ani faktycznej relacji nakładów (tradycyjna linia - przyłącze ISDN), ani nie przyciągają tłumów zainteresowanych. Jednak ISDN, wsparty nieco mądrzejszą niż Octopus kampanią promocyjną, może uaktywnić abonentów mieszkaniowych, czyli grupę klientów, którzy na razie są dla operatorów obciążeniem.
Dodatkowe numery MSN i dodatkowe aparaty zwiększają liczbę połączeń, które dojdą do skutku (a więc przyniosą wpływy). Odejście od taryfikowania połączeń między MSN-ami przyniosłoby efekt przyzwyczajania się, że łatwiej zadzwonić. Rejestrowanie prób połączeń, które miały miejsce pod nieobecność abonenta, w większości przypadków będą skutkowały oddzwanianiem (a więc wpływem). Co istotne, obie strony będą przyzwyczajać się, że telefon jest nieodzownym medium komunikacji. Zdublowane łącze spowoduje, że domowi użytkownicy Internetu pozostaną nadal dostępni telefonicznie. Nie będą też należały do wyjątków sytuacje, gdy ktoś będzie telefonował: "właśnie wysyłam ci e-mailem dokumenty; połącz się i zobacz, czy dotarły wszystkie załączniki". Taka sytuacja prowadzi do realizacji czterech połączeń równocześnie przez dwóch użytkowników i wcale nie wydaje się kuriozalna.
Promowanie ISDN-u przez polskich operatorów sprawia wrażenie, że klienci nadal są traktowani jak idioci. Szwankuje komunikacja i rzetelność. TP SA, posługując się fatalnie kojarzącym się hasłem Octopus, nie potrafi na kilku stronach przesłodzonej (dosłownie!) broszurki wydusić z siebie, dlaczego tak naprawdę warto zostać abonentem ISDN. Zapewne jakąś liczbę klientów skuszono promocyjnym aparatem, lecz wystarczy runda po stoiskach z telefonami w warszawskich hipermarketach, by przekonać się, że ISDN to w Polsce wielki nieobecny (i co gorsza nieznany). O telefon do ośmiornicy lepiej też nie pytać, jeśli nie uczęszcza się regularnie na siłownię. W, zdawałoby się, specjalizowanych sklepach z aparatami telefonicznymi sprzedawcy choć nie dostają wytrzeszczu oczu na pytanie o aparat ISDN, to jednak niezmiennie odpowiadają, że na razie nie ma. Uparci klienci niewiele dowiedzą się w BOK-ach TP SA, bo firma jakoby zachowuje bezstronność. Dopiero wpisanie w wyszukiwarce internetowej hasła ISDN pozwala zdobyć listę kilkunastu tysięcy stron (większość odnośników się dubluje). Po kolejnych zawężeniach (również geograficznych - trudno zakładać, że mieszkaniec Warszawy pojedzie po aparat np. do Łodzi), można znaleźć kilka firm oferujących aparaty.
Konkurenci TP SA nie są wcale lepsi w promowaniu ISDN-u. Argumenty mające przekonać klienta na przykład na stronach Netii ocierają się o demagogię. "Szybsza transmisja danych" od czego? Użytkownik modemu V.90 i poprawnej technicznie linii uzna przyspieszenie za zmianę natury kosmetycznej. Natomiast zestawianie dwóch kanałów dla uzyskania sumarycznej szybkości 128 kb/s dla większości buszujących po stronach WWW internautów ma umiarkowany sens. Zatłoczona sieć i przeciążone serwery najczęściej sprawiają, że uruchamianie drugiego, osobno taryfikowanego, kanału niewiele zmienia. Niezbyt wprawnego użytkownika może wpędzić to w całkiem spore, dodatkowe koszty, gdy przez chwilę otrzymuje dane z dużą szybkością. Nie pomaga tu też oprogramowanie, jakoby inteligentnie zarządzające pasmem. Nie bierze ono pod uwagę, kiedy rozpoczął się impuls taryfikacyjny, ani jak długo potrwałaby transmisja pojedynczym kanałem. Milczenie operatorów na ten temat trudno określić jako rzetelne podejście.
Walorem ISDN-u mogłyby być też dodatkowe usługi przesyłania informacji tekstowych, na podobieństwo znanych z telefonii komórkowej SMS-ów. A jednak praktycznie u żadnego operatora nie udaje się zdobyć informacji, co i jak zostało zaimplementowane. Informacje przekazywane kanałem D mogłyby też zwiększyć komfort współpracy z dostawcami usług internetowych. To całkiem niezła metoda informowania, że do skrzynki e-mail wpłynęła wiadomość i należy połączyć się w celu jej odebrania. Jednak ISP traktowali dotąd usługi ISDN jako metodę dostępu, do której warto potencjalnego klienta zniechęcić. Trudno sobie bowiem inaczej wytłumaczyć horrendalne kwoty w cennikach za dostęp z bramki ISDN-u. O wykorzystaniu kanału D do przekazywania informacji o stanie wiadomości w skrzynce e-mail nie natknąłem się u żadnego z polskich ISP, a nawet u operatorów, którzy oferują również usługi dostępu do Internetu.
Wśród usług dodatkowych, które można zakupić np. w TP SA, jest informacja o cenie połączenia. Jednak zakup tej usługi to marnowanie pieniędzy. Przekazywane z centrali informacje sporadycznie mają coś wspólnego z rzeczywistością. Aż strach pomyśleć, co by się działo, gdyby rachunki istotnie były naliczane według takich sygnałów taryfikacji. Niestety, nie jest to odosobniony przypadek konkretnej centrali. A swoją drogą, skoro już zapytano operatora warszawskich parkometrów o legalizację tych urządzeń, to czy ktoś słyszał o legalizacji funkcjonujących w Polsce central telefonicznych?
Bardzo użyteczną usługą ISDN, której jednak nie udało mi się znaleźć w ofercie żadnego operatora, jest prośba o oddzwonienie (akronim usługi CCBS). Dyspozycję taką można wystawić, gdy abonent, do którego próbujemy się dodzwonić, ma zajęty numer. Wówczas, zamiast zaprzątać sobie głowę ponownym próbowaniem, można poprosić centralę, by nawiązała połączenie, gdy numer się zwolni. Zdawać by się mogło, że operator z czystej chęci uzyskania dodatkowych wpływów (przy równoczesnym odciążeniu sieci od jałowych wywołań) będzie podsuwał takie usługi abonentom. A jednak...
Usługi ISDN mogłyby okazać się doskonałym pomostem do łagodnego wprowadzania klientów w świat rozbudowanych usług telekomunikacyjnych. Obdarzone większą inteligencją aparaty ISDN znacznie lepiej wywiązują się z funkcji narzędzia do pracy. Jednak operatorzy z trudem otrząsają się z tradycji postrzegania klientów jako zła koniecznego. Promocje, a nawet podstawowy zakres komunikacji, opierają się często na dużych budżetach, lecz znikomych przemyśleniach. Szkoda.
|
|