Opowiedzialność
Tytułowe słowo jest dziś prawie całkiem zapomniane, jednak warto przypomnieć wszystkim, a także i sobie, że musi ono mobilizować do działań, których nie będziemy się wstydzić. Wydawałoby się oczywiste, że nadrzędna jest odpowiedzialność wobec innych ludzi i to tym większa, im dłużej odczuwalne będą skutki podjętych działań. Obserwacje ostatnich wydarzeń w polskiej telekomunikacji najwyraźniej odbiegają od pojęcia prostej, czytelnej odpowiedzialności. Mam tu na myśli wydarzenia związane z przydzielaniem koncesji na UMTS, jak i niedobrą atmosferę towarzyszącą powołaniu szefa URT. Szczególnie sprawa koncesji na UMTS jest bulwersująca, a stanowisko Ministerstwa Łączności trudno nazwać odpowiedzialnym. Może tu być jedynie mowa o odpowiedzialności wobec interesów rządowych czy partyjnych, ale nie wobec interesów społecznych, w tym przede wszystkim ludzi korzystających z łączności mobilnej.
Interesy tej kilkumilionowej grupy polskiego społeczeństwa w mniej lub bardziej wyraźny sposób wyrażane są przez stanowiska operatorów sieci komórkowych oraz Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, w której zgrupowanych jest większość liczących się na naszym rynku firm telekomunikacyjnych i informatycznych. Również środki masowego przekazu prawie jednomyślnie krytykują podjęte przez ministerstwo działania. Na początek warto przypomnieć, że mowa o wpływach z koncesji na UMTS jako o zaplanowanym i niezbędnym dla budżetu państwa zastrzyku finansowym jest niezgodna z prawdą. Co prawda, na pewno dla budżetu wpływy w wysokości kilku miliardów złotych stanowią znaczące wsparcie (szczególnie przy nie najlepszej kondycji finansowej państwa), ale są to pieniądze, których się podczas konstrukcji budżetu nie spodziewano. Są to także pieniądze, których pozyskanie dzisiaj rzutować będzie bardzo niekorzystnie na rozwój telekomunikacji w przyszłych latach. Dzisiejsza zachłanność finansowa spłacana będzie w wielkim trudzie przez nas wszystkich, a uzyskane efekty prawdopodobnie nie będą warte olbrzymich wyrzeczeń. O terminach narzuconych przez ministerstwo trudno w ogóle mówić poważnie. Sądzę, że np. decyzja o kupnie samochodu wymaga właśnie tyle czasu, ile przewiduje ministerstwo, a pewne jest, że sporządzenie uczciwego planu finansowego miliardowego przedsięwzięcia musi trwać dłużej. Pozostają także związane z proponowanym roamingiem kwestie uczciwości w traktowaniu działających na telekomunikacyjnym rynku podmiotów.
O tych wszystkich i kilku innych problemach, w poczuciu odpowiedzialności wobec społeczeństwa, wypowiadają się zabierający głos w dyskusji na ten temat. Trudno się oprzeć wrażeniu, że ich głosy odbijają się od ministerialnego muru, nie czyniąc żadnego istotnego wyłomu i nie wpływając na tryb ministerialnego myślenia. Dzisiaj pasma częstotliwości, które mają zostać przyznane są inne niż normy UMTS, nie są owe częstotliwości jeszcze wolne, proces budowy sieci zacznie się najwcześniej za 2-3 lata, a poza tym coraz częściej mówi się o następnej generacji GSM. Może więc jednak w poczuciu ogromnej, rozciągającej się na lata odpowiedzialności, warto z koncesjami rok poczekać?
Marek Młynarski
|